Krzysztof Miklas Biało-Czerwoni. Opowieści o niezwykłych ludziach sportu
W ponad stuletniej historii polskiego sportu było wiele osób o niezwykłych życiorysach. Nie tylko odnoszących wspaniałe sportowe sukcesy, ale też wielkich patriotów, którzy ofiarę największą – własne, młode życie oddali za umiłowanie ojczystego kraju. Powojenni herosi polskiego sportu takiej ofiary na ołtarzu Ojczyzny na szczęście składać nie musieli, ale każda z przybliżonych w tej książce postaci była postacią nietuzinkową, z fascynującymi życiorysami, często z wielkimi pozasportowymi osiągnięciami. Wśród owych niezwykłych ludzi sportu nie mogło zabraknąć też wybitnych trenerów, bez których polski sport nie mógłby osiągać wielu spektakularnych sukcesów.
Witold J. Ławrynowicz Sieroty rewolucji
Przygody Piotra Skórskiego, porucznika wojsk austro-węgierskich na Froncie Włoskim, doktora nauk filologicznych na Uniwersytecie Warszawskim, a w końcu specjalnego wysłannika obarczonego misją wyjaśnienia sowieckiej mistyfikacji są nawiązaniem do niezwykłych perypetii prawdziwych agentów wywiadu polskiego działających w Sowietach. Moralny kręgosłup bohatera powieści pozostawia wiele do życzenia, ale w narzuconych mu przez wydarzenia sytuacjach działa rozsądnie, na swoją korzyść, a czasem bezwzględnie. Nie jest to postać szlachetna ani romantyczna, ale raczej postać twardego bezwzględnego poszukiwacza przygód, którego doświadczenia wojenne i instynkt samozachowawczy sprawdzają się lepiej niż wykształcenie. Edukacja pomaga mu w omijaniu zasadzek, jakie zastawiają na niego przeciwnicy, ale nabyty na wojnie spryt i wrodzona umiejętność analizowania otaczającej go rzeczywistości oraz zdolność przewidywania są ważniejsze.
Jerzy Edigey Alfabetyczny morderca
Major Stanisław Zajączkowski, komendant MO w Zabiegowie, ma wyjątkowo złą passę: zmaga się z brakami kadrowymi oraz ciężką i nietypową sprawą. W mieście zginęły cztery osoby, których nazwiska zaczynały się na kolejne litery alfabetu. Ofiar nic nie łączyło, śledztwo nie posuwa się naprzód, ale na szczęście w odpowiedzi na liczne pisma komendanta, z Częstochowy zostaje przysłany ktoś do pomocy. Ku niezadowoleniu Zajączkowskiego okazuje się, że jest to kobieta. Major postanawia ją zniechęcić i przydziela jej sprawę „alfabetycznego mordercy”. Barbara Śliwińska z werwą zaczyna rozpracowywać zagadkę. Odkrywa, że każda z ofiar miała coś na sumieniu. Czyżby nie padli ofiarą szaleńca, a samozwańczego sędziego?